[CH13] Race against time


Race against time


Chen oczywiście wyjaśnił siostrze, że po prostu się bawił. Gorzej miał, gdy ta zapytała czy również może się w ten sposób z wujkiem Miseokiem pobawić. Wtedy główny zainteresowany wkroczył do akcji.
– Maleńka, musisz wiedzieć, że tego nie mogą robić dzieci.
– Dlaczego wujku?
– Ponieważ… dzieci nie potrafią pokochać drugiego człowieka w taki sposób, w jaki ja kocham twojego brata – Minseok uśmiechnął się słodko i rozmierzwił jej włosy, a Jongdae stał za nim wryty w podłogę, nie mogąc uwierzyć w słowa, które właśnie usłyszał. Serce biło mu niesamowicie szybko i szczerze powiedziawszy miał teraz ogromną ochotę, by pocałować swoją słodką kluskę. Powstrzymał się jednak, widząc jak wielką przyjemność sprawia Minseokowi rozmowa z małą Kim. Uśmiechnął się więc jedynie i kucnął obok niego. Łapiąc go za dłoń.
– Oppa, ty też kochasz wujka Minseoka? – zapytała. Tao wciąż stał za nią, bo chyba był w większym szoku przez to, co przed chwilą widział, niż dziewczynka. Jego wzrok był skierowany na łóżko, a umysł, w kółko odgrywał wcześniej widzianą scenę (owszem, wstawił w ich miejsce siebie i Yifana, chciał nawet pobiec do ukochanego by wizje te stały się rzeczywistością, ale wiedział, iż ten nie jest jeszcze gotowy).
– Bardzo go kocham, skarbie.
– Tak jak mnie i mamę?
– Ni…nie do końca – Jongdae się zarumienił, a ona podeszła bliżej i usiadła mu na kolanie.
– Więc jak?
– Jak…jak mama kochała tatę – dziewczynka pokiwała głową, dając bratu znać, że rozumie. Najwyraźniej nie miała nic przeciwko. Przytuliła się do Jongdae i złapała Minseoka za rękę, a Tao ciągle stał na progu. Powoli zaczynało docierać do niego to, co się stało. Wyszedł dopiero, gdy zadzwonił do niego Jongin.
– Człowieku, dzwoniłem do ciebie z dziesięć razy, czy ty masz pojęcie, jak mnie zestresowałeś?
– Nie teraz, hyung. Jest tu ktoś, kto chciałby z tobą porozmawiać.
***
Himchan przejął telefon od Jongina, który bał się powiedzieć Tao, o kogo mu chodzi. Wiedział, że jego lider najpierw by mu nie uwierzył, a jak już by to do niego dotarło, to opieprzyłby go za to, że w ogóle z Himchanem rozmawia, dlatego Kai wolał, żeby to blondyn załatwił z nim tą sprawę. On sam wrócił do Kyungsoo i usiadł obok jego łóżka, nic nie mówiąc.
– Co teraz będzie? – spytał starszy, patrząc na ukochanego. Musiał tutaj zostać jeszcze parę dni, co nie do końca podobało się ani jemu, ani reszcie. Kai jednak tylko pogłaskał go po dłoni i uśmiechnął się, chociaż sam był kłębkiem nerwów. Policji tu nie było i mimo obecności lekarzy B.A.P mogło ich zaatakować w każdej chwili. Ani on, ani jego przyjaciele nie ufali jeszcze Himchanowi, nie udało mu się ich do siebie przekonać.
– Zostaniemy tu z tobą, a za parę dni wrócimy do reszty. Hyunwoo powiedział, że pomoże ci z rehabilitacją – Kyungsoo pokiwał głową i zamknął oczy. Był chyba najspokojniejszy z nich wszystkich. Luhan z kolei przez większość spędzonego tutaj czasu siedział oparty o ścianę i wpatrywał się w podłogę. Bardzo chciał już wrócić do Sehuna. Tęsknił za nim i był pewny, że młodszy tęskni tak samo. Nagle Himchan oddał telefon Jonginowi i ruszył w stronę wyjścia.
– Czekaj, co…
– Będę u Daehyuna – i wyszedł. Jong głośno przełknął ślinę i włączył głośnik, oczekując opierniczu ze strony swojego lidera. Nic takiego jednak się nie stało.
– Jedźcie z nim.
– Zaraz, przecież on jest z B.A.P. Co, jak to pułapka? – Chanyeol ciągle się temu sprzeciwiał. Jak na razie, nie miał najmniejszego zamiaru jechać do domu chłopaka, który jeszcze miesiąc temu próbował go zabić.
– Jak nie ufacie jemu, to zaufajcie mi. Nie zrobi wam krzywdy – zapadła cisza. Jongin już postanowił, Baekhyun też, Luhanowi było wszystko jedno, tylko Chanyeol ciągle bił się z myślami. Nienawidził Himchana, ale wyglądało na to, że w tej sytuacji nie ma wyboru. Westchnął i pokiwał głową.
– Dobra. Zostaniemy u niego na te kilka nocy. Ale potem wracamy do reszty i mam gdzieś to, co się z nim stanie. Nie pozwolę, żebyśmy zabrali go ze sobą. – Baekhyun postanowił, że póki co tego nie skomentuje. Najwyżej potem będzie wielkoluda namawiał na pojednanie, teraz wiedział, że nie ma na to szans.
Zebrali się więc po kolejnych trzydziestu minutach, chcociaż odciągnąć Jongina od Kyungsoo było bardzo trudno. Albo jeden próbował ich zagadać, byleby tylko wydłużyć ten czas, albo drugi.Na szczęście inni zważali na bezpieczeństwo i w końcu udało im się wyjść ze szpitala.
– Wiedz, że dalej ci nie ufamy. Słuchamy tylko naszego lidera – ostrzegł Chanyeol. Himchan wiedział, że z nim będzie najtrudniej, więc postanowił się nie kłócić. Kiwnał jedynie głową i lekko się uśmiechnął po czym wskazał na swoje auto, za którym mieli się udać. Luhan postanowił pojechac z nim. Co prawda było to ryzykowne, ale stwierdził, że w ten sposób uda mu się wyciągnąć jeszcze więcej informacji.
– No więc…masz coś jeszcze do powiedzenia?
– Nieszczególnie. Wszystko co powinniście wiedzieć, wiecie.
– A z rzeczy o których wiedzieć nie powinniśmy? – Himchan westchnął i zerknął na niego przelotnie. Naprawdę powiedział im już wszystko i nie miał pojęcia, w jaki sposób im to uświadomić. Zaczął więc Luhanowi powtarzać to, co mówił wcześniej w szpitalu. Wiedział, że nie powinien, ale powoli zaczynał się irytować. Chciał pomóc, a nikt tego nie doceniał, co bardzo go denerwowało.
– Dobrze, zrozumiałem. Po prostu chciałem się upewnić.
W ten oto sposób zakończyli rozmowę i do końca drogi byli już cicho. Trwała ona co prawda tylko 5 minut, ale w czasie niezręcznej ciszy, wydawać by się mogło, jakby to było tyle godzin. Gdy siedzieli u Himchana, również nie byli zbyt rozmowni, dlatego były członek B.A.P postanowił pójść do łazienki, by wziąć prysznic i chociaż na chwilę oderwać się od tej sytuacji. Dźwięku dzwonka od drzwi przez to nie usłyszał w przeciwieństwie do Chanyeola, który musiał pomyśleć, że to zdrada i że to Yongguk przyjechał, by zmieśc ich z powierzchni ziemi. Wziął pistolet i poszedł otworzyć drzwi od razu przystawiając go do czoła osoby która przyszła. Była to młoda kobieta, która nagle zaczęła krzyczeć z przerażenia. Cóż, gdyby nie Baekhyun, z pewnością by już nie żyła.
– Przepraszam za niego. Jest…przewrażliwiony. Nie bój się już. Nic ci nie zrobi – próbował ją uspokoić, kiedy siedzieli już na kanapie. Przytulał ją do siebie, posyłając Chanyeolowi mordercze spojrzenie. Wtedy też Himchan wyszedł z łazienki i udał się w ich stronę. Gdy zobaczył ją w objęciach Baekhyuna, całą wystraszoną, od razu do niej podbiegł.
– Skarbie, kotku, popatrz na mnie. Co się stało? – zapytał, jak się okazało, swoją dziewczynę. Położył dłonie na jej policzkach, wyraźnie zmartwiony. Dziewczyna była już trochę spokojniejsza, głównie dzięki Baekhyunowi. Rozejrzała się i spojrzała na Chanyeola.
– Kim… kim są ci ludzie? – zapytała, ciągle roztrzęsiona.
– To przyjaciele.
– Tacy, jak B.A.P? – zapytała z wyrzutem. Himchan uśmiechnął się, pokręcił głową i dał jej buziaka w czoło, po czym mocno przytulił.
– Nie, kochanie. Prawdziwi przyjaciele – stwierdził, zadziwiając tym całą resztę. Chanyeol i Luhan spojrzeli na siebie z niedowierzaniem, Jongin był w innym świecie, a Baekhyuna z kolei ucieszyło to określenie, chociaż wiedział, że wielu jego kolegów nie uznaje Himchana za przyjaciela. Chanyeol wyglądał na trochę zakłopotanego. Wstał, gdyż postanowił przeprosić dziewczynę.
– W tych czasach wszyscy jesteśmy strasznie zestresowani, ciągle żyjemy w strachu… przepraszam za to. Po prostu się boję – rzekł. Dziewczyna z lekkim uśmiechem pokiwała głową, na znak, że rozumie i wybacza mu.
– Wiem coś o tym. Ci… koledzy Himchana zastraszają go.
– Kochanie…
– Grożą, że zabiją nas oboje, jeśli też dołączymy do EXO… kim oni w ogóle są? – tutaj Chanyeol zmieszał się jeszcze bardziej. Nic nie powiedział, jedynie wstał i zrobił kilka kółek po pokoju. Dziewczyna już zrozumiała, że chodzi o nich. Himchan pogłaskał ją po plecach i usiadł obok. – O co tu chodzi?
– To dobrzy ludzie. Lepsi od Yongguka i reszty. Nic nam nie będzie – obiecał. Widać było, że jego ukochana mu ufa, bo od razu się uspokoiła. A on mówił prawdę. Nawet Chanyeol przemyślał swoje zachowanie i fakt, że wcześniej nie chciał uwierzyć Himchanowi. Zaczął nawet myśleć o tym, że teraz nawet chce, żeby oboje pojechali z nimi.
– Chcieliśmy pojechać z wami. Jeśli Yongguk dowie się, że z wami rozmawiałem… to będzie koniec – rzekł blondyn. Jongin, który w tym momencie zaczął słuchać, zamyślił się. On sam nie miał nic przeciwko, więc tylko spojrzał na swoich kolegów, by poznać ich opinie. Wszyscy jednogłośnie wyrazili na to zgodę, nawet najwyższego nie trzeba było przekonywać.
– Nie możecie jechac swoim autem. Na pewno macie jakiś nadajnik. My też nie jechaliśmy naszymi. Daehyun przyjechał komunikacją miejską – ostrzegł ich Baekhyun. Po tym powiedział jeszcze parę ważnych informacji. Oczywiście, wcześniej przeszukali cały dom w poszukiwaniu jakiś podsłuchów, pomimo tego, że Himchan powiedział im, że o tym mieszkaniu reszta nie wie. Nawet Daehyun.
– Ah! Teraz sobie przypomniałem! – krzyknał Himchan z kuchni, kilka godzin po przyjciu dziewczyny. Razem robili coś do jedzenia, a Baekhyun na nich patrzył podczas gdy reszta poszła się zdrzemnąć.
– Co takiego?
– Nie pamiętam imienia, ale… znacie jakąś A…A… niby dziewczyna, która wygląda jak chłopak – Himchan zaczął się zastanawiać. Baekhyun w sumie też, dopiero po chwili przypomniał sobie o kuzynce Krisa.
– Amber? Co z nią?
– Tak! Yongguk powiedział, że jeśli was nie znajdzie, to skupi się na niej. Przepraszam, naprawdę teraz sobie o tym prz…Baekhyun?!
– Muszę zadzwonić do Krisa! To jego kuzynka – krzyknął i pobiegł po telefon. Po przemyśleniu sobie wszystkie, postanowił jednak zadzwonić do Tao, jako, że Krisowni nie miał zamiaru dodawać stresu w takim stanie.
– Tao? Gdzie Amber?
– Hym? Pojechała z Layem po psa, bo stwierdziła, że nie może zostawić go samego. Zaczęła płakać…sam rozumiesz.
– Musisz ich zatrzymać!
– Co?
– Himchan powiedział, że jak nie dorwą nas, to skupią się na Amber!
– Kuźwa – i się rozłączył. Baekhyun wciąż jednak wierzył, że wszystko się ułoży, że jej nie znajdą, bo dopiero co wyjechała z bazy i zaraz do niej wróci. On sam, znowu znalazł się w kuchni i zaczął czekać na telefon z jakimiś informacjami.
– Nie wiedzą o niej wiele. Tak jak wcześniej wspominałem, Jongdae powiedział tylko jej imię i szkołę w której się uczy.
– Ze szkoły z łatwością można zdobyć adres, Himmie – obaj spojrzeli na siebie z przerażeniem.
***
– Sehun! Sehun, masz numer do Amber? Nie mogę połączyć się z Layem – Tao poinformował całą resztę o tym, co się dzieje i teraz nie tylko on panikował. Sehun pokręcił głową, on był chyba najbardziej przestraszony. Nic dziwnego, biorąc pod uwagę jego wiek i brak jedynej osoby, która zapewne potrafiłaby go w jakiś sposób uspokoić. Siedział na kanapie, z twarzą ukrytą w dłoniach. Bał się o Yixinga, bał się o Amber, bał się o nich wszystkich i potwarzał sobie w myśli, że gdyby pojechał z Luhanem i resztą, to nie miałoby miejsca. Co ma piernik do wiatraka nie wiadomo, ale maknae tak sobie to właśnie wymyślił.
Wstał i drżącym krokiem ruszył do pokoju Krisa, bo przypomniał sobie, że chłopak ostatnio dzwonił do Amber. Teraz akurat spał, więc Sehun próbował być najciszej jak mógł. Zakradł się na palcach do stolika i położył dłoń na jego telefonie.
– Zostaw – usłyszał zachrypnięty głos starszego. Nie wiedział, jakim cudem udało mu się go obudzić. Chyba, że w ogóle nie spał i słyszał wszystko, co się działo na zewnątrz. Tao oczywiście próbował zataić przed nim pewne informacje, ale tak się po prostu nie dało. – Coś wiadomo? Lay się odezwał?
Sehun pokręcił głową i westchnął. Usiadł na krześle obok łóżka, przecierając twarz dłońmi.
– Masz numer do Amber, prawda? Zadzwonię do niej, może ona odbierze… – zanim Sehun zdążył powiedzieć cokolwiek innego, Kris złapał za telefon i wybrał numer do kuzynki. Jeśli chodziło o nią, to nic nie stało na przeszkodzie, by pomóc. Nawet jego stan. Co prawda przez chwilę było lepiej, ale potem znowu osłabł i potrafił przespać pół dnia. Nie wspominając już o nocy.
– Halo? Amber? – Kris spróbował usiąść, gdy usłyszał głos kuzynki, ale Sehun w odpowiednim momencie go przed tym powstrzymał. Starszy uspokoił się, gdy dotarło o niego, że dziewczyna dawno wyszła już z domu i teraz siedzą z Layem w jakiś kawiarni.
– Że też teraz zabrało się wam na randkowanie. Błagam, wracajcie szybko, Bang poluje na ciebie, nie chcę, by ci się coś stało – wyjaśnił zmartiownym głosem, który Amber od razu wyczuła. Zaczęła go uspokojać, mówić, że właśnie wychodzą i że Lay nie pozwoli na to, by cokolwiek się jej stało, więc nie powinien się niepotrzebnie o nią martwić. Chinka była mądrą kobietą, wiedziała, że stan jej kuzyna nie jest na tyle odpowiedni, aby mogła dodawać mu kolejnych trosk. Tak więc starała się robić wszystko, aby go uspokoić. Rozłączyła się, gdy Kris usłyszał dźwięk odpalanego silnika.
– Za ile powinni tu być, skoro teraz wyjechali?
– Do trzech godzin.
– Więc co godzine będę dzwonił, by upewnić się, że wszystko w porządku. Ty weź auto i jedź w ich stronę. Wołałbym, by mieli wsparcie – powiedział, nie patrząc na maknae. Zdawał sobie sprawę z tego, że to dość ryzykowne i najchętniej sam by pojechał, gdyby tylko potrafił podniesc się z łózka. Sehun kiwnął głową i prędko pobiegł do Tao, by o wszystkim mu opowiedzieć. Ten był trochę zdenerwowany przez to, że Yifan o wszystkim się dowiedział, ale po chwili dotarło do niego, że to jego wina, że to on za głośno mówił. Dlatego właśnie pojechał z Sehunem, by mieć jeszcze większą pewność, że wszystko dobrze się skończy.
*
– Tao… – zaczał maknae, prowadząc samochód. Martwił sie, ponieważ jechali już od dobrych 30 minut i od tego czasu, jego towarzysz nie odezwał się słowem. Prawdą było, że odkąd się poznali, byli ze sobą blisko. Byli prawdziwymi przyjaciółmi, dlatego Sehun się tym milczeniem przejął.
– Martwię się, Hunnie. Juz nie wiem co robić, nie wiem co z nami będzie. Gdzie się podziejemy? Nie mamy pieniędzy, by uciekać w nieskończoność. Nie stać nas na nowy dom, na nowe życie… ja już nic nie wiem, Sehunnie – Sehun zacisnął dłoń na kierownicy i westchnął. Tak szczerze, on w ogóle o tym nie myślał. Nie musiał się tym martwić, bo to nie on o wszystkim decydował, dlatego dopiero teraz do niego dotarło, w jak beznadziejnej sytuacji się znajdują.
– No to trzeba zarobić – rzekł w końcu, kiedy już się nad tym wszystkim zastanowił. Tao spojrzał na niego zdziwiony.
– Jak?
– Wrócimy do wyścigów. Zarobimy trochę pieniędzy, a potem wyjedziemy – Sehun zdawał sobie sprawę z tego, jak wiele ryzykowali robiąc to, ale w tym momencie nie widział dla nich innej opcji. Potrafili się tylko ścigać i w żadnej innej pracy na pewno nie daliby sobie rady. A już w ogóle nie zdołaliby zarobić tak dużej sumy w tak krótkim czasie. Tao na jakiś czas ucichł. Jedynie patrzył przez okno na zmieniający się krajobraz. Musiał przemyśleć ten pomysł.
– Na razie jeszcze pozostańmy w ukryciu. Ty, Lay i Kris musicie wyzdrowieć, przygotować się. Nie chcę na was naciskać. To, co się stało, nie może się powtórzyć. Nie mogą nas znaleźć – rzekł, spoglądajac na młodszego kolegę. Ten pokiwał głową i dodał gazu, by szybciej znaleźć Laya i Amber. Nie byli już daleko, Sehun nieco przesadził z tymi trzema godzinami, o tej porze na drogach nie było już korków. Spotkali się na stacji benzynowej po niecałej godzinie jazdy.
– Matko, jak się cieszę, że was widzę… i macie psa – Sehun był nawet bardziej, niż szczęśliwy. Wszystko powoli zaczynało się układać… oprócz tego, że jego miłości nie było obok. Ten fakt sprawił, że poczuł się trochę smutny, w końcu wcale nie byli razem długo, a Luhan już musiał go na jakiś czas zostawić, ale Sehun ciągle powtarzał sobie, że starszy niedługo wróci. I tym razem już wszystko będzie dobrze. Chyba jako jedyny wierzył, że nic więcej im nie grozi, albo chociaż udawał, że wierzy, żeby się nie załamać. Zdawał sobie sprawę z niebezpieczeństwa, z tego, że szuka ich zarówno policja jak i B.A.P, ale próbował wyciągać z tej sytuacji jakieś pozytywy. A wcale nie było ich dużo.

~ - autor: shizzuo w dniu 24 marca, 2014.

Komentarzy 5 to “[CH13] Race against time”

  1. Nareszcie. Już myślałem że się nie doczekam. Bardzo fajny rozdział. gratuluję.

  2. Jej! Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak wielki miałam zaciesz, kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział. W sumie nie dzieje się zbyt wiele, ale i tak mnie to baardzo zadowoliło XD
    Życzę weny i czekam na następny rozdział (i gdzieś tam w serduszku liczę, że może za niedługo pojawi się MBMP xd)

  3. I jak zwykle opłacało się wyczekiwanie na kolejny rozdział. Bardzo przyjemnie, ale niestety szybko mi się go czytało. Najbardziej podobało mi się tłumaczenie Jongdae i Minseok’a przed małą Kim, co było potwornie urocze. I jakże jestem przeszczęśliwa, że Yixing’owi jak na razie nic się nie stało i nikt z „tych złych” go nie złapał. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale będzie jeszcze więcej akcji i pojawi się jak najszybciej, bo nawet nie zdajecie sobie sprawy jak takie wyczekiwanie wzmaga „apetyt” na dany rozdział. Życzę dużo weny w przyszłości i oczywiście nadal czekam na kontynuację tego, jak także innych opowiadań 😉

  4. Woah~ nareszcie ten 13 rozdział ! Omg mam przeczucie, że będą zaraz musieli zwiewac przed B.A.P albo oni zrobią coś D.O TT TT dobrze, że Himi jest dobry, bo jego jako jedynego lubię z B.A.P ;33 Czekam na nastęęępny rozdział ^ ^
    Jia yo ~ ;3

  5. To było świetne! Czekam na więcej! 😀

Dodaj komentarz

 
EXO Poland Fanfiction

Blog poświęcony polskim opowiadaniom o EXO

EXO Poland

Blog polskiego fanklubu EXO

B.A.P Poland

Pierwszy polski fanpage poświęcony B.A.P