[CH14] Race against time


NO HEJ, ŻYJEMY ♥

Race against time


Nic dziwnego, że tego dnia Sehun wręcz promieniował szczęściem i zarażał nim wszystkich naokoło. Po pierwsze Kyungsoo wracał do domu, lecz maknae, choć nie przyznałby się do tego, bardziej cieszył się oczywiście z powrotu swojego lubego, którego nie widział od tygodnia. Kiedy tylko usłyszał, że Kris rozmawia z Kaiem o tym, że już wracają i będą na miejscu za jakąś godzinę, Sehun wręcz wyfrunął z domu i usiadł na schodach. Nie obchodziło go, że będzie tutaj siedział kolejne 60 minut. Po prostu nie mógł przegapić przyjazdu ukochanego. Co chwilę z niecierpliwością zerkał to na zegarek, to na podjazd, majac szczerą nadzieję na to, że jego przyjaciele mimo wszystko się pospieszą i przyjadą wcześniej. Nie przyjechali. A Sehun zasnął.
Nie miał pojęcia, ile spał, ale kiedy się obudził, był już w pokoju, który dzielił właśnie z Luhanem. Ziewnął, przeciągnął się i rozejrzał po pomieszczeniu. Musiał zmrużyć oczy, gdyż raziło go właśnie zachodzące słońce, lecz dostrzegł przy otwartym na oścież oknie czyjąś sylwetkę. Znał ją aż za dobrze. Uśmiechnął się lekko i obrócił na bok, by mieć lepszy widok na Luhana, który ciągle nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego ukochany już otworzył oczy.
– Kotek…- zawołał w końcu, gdy już wystarczająco napatrzył się na pupę starszego. Luhan od razu odwrócił się w jego stronę i podszedł do łóżka. Nie minęła nawet chwila patrzenia na siebie, a ci już się całowali. Naprawdę za sobą tęsknili.
– Tak bardzo się cieszę, że nic ci się nie stało – powiedział Sehun, przerywając w końcu tę pieszczotę. Wtulił się mocno w Luhana, który usiadł na łóżku, aby było im wygodniej.
– Przecież nic nie mogło mi się stać. Obiecałem ci. – Chińczyk ostrożnie usadowił się nad ukochanym i patrząc mu w oczy szepnął, że go kocha, a potem rozpoczął kolejny pocałunek. Tym razem namiętniejszy i pełen pasji. Obaj powoli zapominali o bożym świecie. Liczyło się dla nich jedynie to, że w końcu są razem, że mogą czuć ciepło swoich ciał, nierównomierne oddechy, czy też błądzenie dłoni po ciałach. Żaden z nich nie wiedział, do czego może zaraz dojść, ale jedno wiedzieli na pewno. Obaj pragną spędzić teraz czas wyłącznie ze sobą i zapomnieć o wszystkich problemach, jakie im towarzyszą. Luhan na moment odsunął się, żeby złapać oddech. Spojrzał na ukochanego. Stwierdził, że tak wygląda nawet przystojniej: włosy w artystycznym nieładzie, nierówny oddech, lekko rozchylone, czerwone usta… chciał go takiego przez cały czas.
– Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, jaki jesteś piękny? – spytał, nawet nie oczekując odpowiedzi na to pytanie. Sehun zdążył jedynie się uśmiechnąć, bo sekundę później ich wargi znów były złączone. Luhan poczuł smukłe palce młodszego w swoich włosach, co nakręciło go jeszcze bardziej. Wsunął dłoń pod koszulkę Sehuna, delikatnie masując jego brzuch. Wiedział, że musi się z nim obchodzić ostrożnie. Nie chciał go w żaden sposób skrzywdzić. Mimo wszystko bardzo potrzebował z nim bliskości, dlatego poznowił sobie na odrobinę więcej niż do tej pory. Przerwał na chwilę pocałunek i pozbył się koszulki młodszego. Po tym, wykorzystał odsłonięte ciało Sehuna i zaczał go całować. To po szyi, to po linni szczęki, a nawet i po jego klatce piersiowej. W końcu doszedł do sutka, którego zaczął ssać.
– H….hyung – Sehun przymknął oczy. Nigdy nie robił czegoś takiego, ale musiał przyznać, że bardzo mu się to wszystko podobało. Zaczęła się w nim równiez rodzić ta bardziej…zbereźna jego strona, która wręcz oczekiwała od Luhana czegoś więcej. Położył ręce na jego plecach, lekko wbijając w nie swoje paznokcie i tym samym pokazując Luhanowi, żeby wrócił do wcześniejszej pozycji, czyli do ust młodszego. Po chwili również jego koszulka leżała na oparciu stojącego obok krzesła, a palce Sehuna, kompletnie wbrew woli swojego właściciela, dobierały się do jego rozporka.
Luhan również się nakręcił. W końcu był o te kilka lat starszy, miał swoje potrzeby i chciał dać upust swoim emocjom. Dlatego pomógł młodszemu w pozbyciu się spodni, po czym zabrał się za te jego. Dzięki temu zarówno on jak i Sehun byli całkowicie nadzy. Po raz pierwszy mogli podziwiać się w takiej okazałości.
– Jesteś przepiękny – przyznał Luhan, lustrując swym wzrokiem całe ciało młodszego. Powoli zaczął wodzić po nim swoimi dłońmi. Chciał go w ten sposób rozpalić. Sehun przygryzł wargę, podążając wzrokiem za rękoma Luhana. Teraz zaczął się trochę bać, gdy uświadomił sobie, do czego to wszystko prowadzi. Pierwszy raz przez głowę przeszła mu myśl, że nie jest na to gotowy. Mimo to, nie powiedział starszemu, żeby przestał. Nie chciał go zawieść. Lecz Luhan zdawał się zauważyć, że coś jest nie tak. Przez chwilę przemknęło mu przez myśl by nie zapytać, by po prostu kontynuować, ale nie mógł.
– Hunnie… powinienem przestać?
– Nie! Nie, Lu… nie przestawaj po prostu… nie jestem do tego przyzwyczajony – te słowa miały uspokoić Luhana, jednak starszy ciągle patrzył na niego z niepokojem. Skrzywdzenie ukochanego było ostatnią rzeczą, jakiej chciał. Sehun zauważył, że jego słowa zabrzmiały… nie tak, jak powinny. Serio się nie bał, po prostu było to dla niego nowe i musiał się dużo rzeczy nauczyć, a Luhan automatycznie uznał, że młodszy tego nie chce.
– Lu… – Sehun oparł się na jednym łokciu i pogłaskał chłopaka po policzku. – To nie tak, że cię nie chcę. I to nie tak, że się boję. Kocham cię, wiesz? Bardzo. I chcę to z tobą zrobić, bo wierzę, że ty mnie też kochasz.
– Oczywiście, że cię kocham. Bardzo cię kocham, Sehun. – powiedział, patrząc mu prosto w oczy. Na tym właśnie młodszemu zależało najbardziej. Uśmiechnął się i dotknął policzka Luhana, po czym przyciągnął go do siebie, by go pocałować. Poczuł dłoń starszego na swoim udzie. Chłopak robił wszystko, żeby uspokoić swojego i tak już zestresowanego ukochanego. Sehun bał się, że zrobi coś źle, przez co Luhan nie będzie chciał go więcej tak dotykać. Szybko jednak pozbył się tych myśli i nawet zrobił się trochę odważniejszy. Dlatego to on pogłębił pocałunek, a jego dłoń wodziła po nagim boku Luhana, coraz bardziej go nakręcając. Lu przeszedł więc z pocałunkami na szyję młodszego, ssał ją, lizał i zostawiał na niej czerwone ślady. Oczywiście musiał zaznaczyć swój teren, a robiąc to, sprawiał, że Hun cicho pomrukiwał.
Tak, Sehun był teraz jeszcze bardziej rozluźniony, dzięki czemu mógł odczuwać przyjemność podwójnie. Przeniósł swoją dłoń z boku na pośladek Luhana i nieświadomie ją zacisnął. Lu stał się w tamtym momencie prawdziwym ogierem. Przygryzł szyję młodszego trochę mocniej, a następnie zszedł ustami na jego prawego sutka, którego zaczął ssać. Sehun jęknął cicho i przygryzł wargę, by już więcej nie wydawać takich dźwięków. Szkoda, bo Luhan lubił ich słuchać. Podniósł głowę, uśmiechnął się i przesunął kciukiem po ustach młodszego.
– Proszę, nie powstrzymuj się. Masz piękny głos, kotku, chcę go słyszeć – poprosił, wciąż słodko się uśmiechając. Sehun nie mógł mu odmówić. Zwłaszcza, że po chwili poczuł, jak Luhan opuszkami palców pieści wewnętrzną stronę jego uda. Nie wiedział już, czy patrzeć mu w oczy, czy na tę nieziemsko pociągająca w tym momencie dłoń starszego. Stwierdził więc ostatecznie, że najprościej będzie po prostu zamknąć swoje oczy i całkowicie się zrelaksować. Cały sters w tym momencie jakby sie ulotnił. Teraz czul się przy ukochanym bezpiecznie, a co ważniejsze, czuł się potrzebny, czuł, że do kogoś nalezy, a tego potrzebował już od całkiem długiego czasu.
– H…hyung – szepnął cicho, czująć jak dłoń Luhana pracuje, by tylko bardziej młodszego nakręcić. Nie wodził nia bowiem tylko po udzie, ale również i zachaczał nią co jakiś czas o jego krocze.
– Nawet nie wiesz jak bardzo cię pragnę. Jesteś taki piękny – rzekł Luhan i ponownie pocałował namiętnie. W końcu Sehun zdecydował się zrobić całkiem odważną, jak na siebie rzecz. Złapał starszego za dłoń i położył ją na swoim członku, by w ten sposób pokazać mu, że może pójść o krok dalej. Luhan musiał przyznać że trochę go ten ruch zdziwił, bo był pewny, że to on będzie musiał przekonywać młodszego do wszystkiego. Ale wyglądało na to, że Sehun także był ciekawy, jak to wygląda.
Szybko znalazł się nad nim. Powoli poruszając dłonią po męskości młodszego, ponownie złączył ich usta, Zauważył, że Sehun całował pewniej i odważniej, jakby chciał pokazać ukochanemu, że jest już gotowy i że chce czegoś więcej. Luhan oczywiście nie miał zamiaru odbierać mu tej przyjemności, ale wiedział też, że nie może się spieszyć. W końcu nie chciał zrobić mu krzywdy.
– Czyżbym odkrył twoją drugą stronę? – spytał, gdy odsunęli się od siebie, by odetchnąć. Przyspieszył ruchy dłoni a Sehun otworzył usta, lecz wydobył się z nich tylko głośny pomruk rozkoszy.
– Drugą…?
– Tą niegrzeczną. Już nie wiem, czy wolę tego słodkiego Sehuna czy tego seksownego – Luhan westchnął, ale zaraz potem uśmiechnął się, by młodszy nie wziął tego na serio.
– Tej drugiej jeszcze do końca nie poznałeś – Sehun zdążył wydukać tylko tyle, bo zaraz potem ponownie jęknął.
– No to muszę ją poznać.- chwilkę popatrzyli sobie w oczy, po czym ponownie złączyli swoje usta w namiętnym pocałunku. Nie przejmowali się tym, że ktoś może im przerwać, zapewne nawet by się nie zorientowali, ponieważ tak bardzo byli przejęci sobą.
W końcu Luhan postanowił, że nalezy zrobić kolejny krok, że teraz nie ma się co poddawać, no chyba, że Sehun da mu dobitnie znac o tym, że na to jednak jeszcze za wcześnie, ale nie zapowiadało się na to, aby tak było. Dlatego napalony już Luhan, zjechał dłonią niżej i w miarę możliwości, jaką dawała im przybrana przez nich pozycja, zaczął wodzić dłonią po pośladkach młodszego. Aż do tego momentu nie miał pojęcia, że aż tak bardzo można kogoś chcieć. Sehun wydawał się podzielać jego entuzjazm, bo żaden ruch ze strony Luhana nie pozostawał bez odpowiedzi. Młodszy też chciał mu coś dać, pokazać, że też potrafi i nie chce być tylko tym biernym.
– Luhan, błagam cię, jak każesz mi czekać jeszcze dłużej, to…
– Nie bój się. Nie będziesz już długo czekał.

***

Tymczasem w salonie zebrało się specjalne posiedzenie, złożone z Tao, Kyungsoo, Kaia i Krisa. Jak na razie nie udało im się nic uzgodnić, bo pomysły były albo zbyt niebezpieczne, albo wręcz niewykonalne. Zwłaszcza te, którymi rzucał Kai. Chyba chciał jak najszybciej znaleźć się w bezpieczniejszym miejscu, bo jego propozycje były, cóż… samobójcze. Dla wszystkich, oprócz niego.
– Jak znowu pojawimy się w mieście, to będzie po nas. B.A.P rozpuszcza plotki – Kris powtarzał to samo zdanie po raz czwarty i był już naprawdę zniecierpliwiony, gdy Jongin piąty raz odpowiadał tak samo.
– No to spróbujemy oczyścić nasze imię. Przecież…
– Jongin – Tao wstał, naprawdę zdenerwowany i przestraszony. – To nie jest takie łatwe. Nie możemy tam po prostu wjechać i ogłosić “hej, to co gada B.A.P to kłamstwa, więc możecie nam zaufać”. To nie działa w ten sposób.
-Więc co do cholery mamy zrobić? – Jongin też wstał. Był już zdenerwowany, bo wydawało mu się, że chłopcy nie wychodzą z żadnym swoim pomysłem, a pomimo tego, krytykują wszystkie jego. Jedyne czego pragnął Kai, to bezpieczeństwo Kyungsoo, a tego, nie mógł do końca mu zapewnić, będąc w miejscu, w którym właśnie się znajdowali.
-Nie wiem. Sam tego nie wiem, ale na pewno tam nie wrócimy. A ty powinieneś się uspokoić – Kris również chciał wstać, ale nie miał jeszcze ku temu tylu sił. Wolał siedzieć i starać się uspokoić swojego przyjaciela, co niestety nie było takie proste.
– Walcie się – powiedział najmłodszy z zebranej trójki po czym wyszedł z salonu. Kyungsoo chciał za nim pobiec, ale cóż…to wciąż nie należało dla niego do najprostszych rzeczy. Martwił sie jednak o swojego ukochanego, o to, jak ten bardzo się stresuje i jak czasami nie daje sobie z tym wszystkim razdy.
– Zastanawiałem się…może… może wyjedziemy za granicę? Każdy z nas…każda para do innego kraju. W ten sposób będziemy bezpieczniejsi – zaproponował Kris. Myślał o tym już wcześniej, ale nie chciał wdrażac tego planu w życie. Dlaczego? Ano wiedział, że wszyscy strasznie się z sobą zżyli i że teraz ciężko będzie im się rozstać. Po rozmowach jednak i po nietrafnych planach innych, uświadomił sobie, że nie mają innego wyjścia i że muszą zacząć działac, zanim będzie za późno. Tao jednak pokręcił głową.
– Jeszcze nie. Mam z Yonggukiem rachunki do wyrównania. Potem możemy jechać gdzie tylko chcesz.
– Czyli jesteś po stronie Jongina? – Kris spojrzał na niego z wyrzutem. Tao chyba nie do końca zrozumiał.
– Po prostu muszę dokończyć pewne sprawy.
– Ty też nie rozumiesz, że wjechanie teraz do miasta to samobójstwo? – Kyungsoo tylko siedział i słuchał, wiedząc, że źle się to skończy.
– Kevin, nie podoba mi się ten ton.
– Martwię się o ciebie. Chcę byś był bezpieczny, a ty… chcesz tam tak po prostu tam jechać? Prosto w łapy Yongguka?
– To trzeba skończyć. Oni będą nas gonić po całym świecie, musimy…
– Chłopaki… ja sugeruję, żebyście poszli do pokoju, pogadać w cztery oczy i sobie to wyjaśnić, bez kłótni, a ja wezmę Minseoka i pojedziemy szukać Jonga, ok? To świetnie, do potem – to mówiąc, wstał i opierając się na kulach, chwiejnym krokiem ruszył do wyjścia. Potrzebował spokoju. I Jongina. Przede wszystkim Jongina, dlatego ucieszył się, widząc go siedzącego na schodach. Odłożył kule na bok i usiadł obok niego, kładąc głowę na jego ramieniu.
– Wymyślimy coś. Wszystko będzie dobrze – szepnął, składając mały pocałunek na szyi Jonga. Ten uśmiechnął się i objął chłopaka jedną ręką.
– Wiem, że będzie. Z tobą nie może być źle.

~ - autor: shizzuo w dniu 5 stycznia, 2015.

Komentarze 3 to “[CH14] Race against time”

  1. Czekałam tylko na odzew od was, rozdział świetny i mam nadzieję, ze nie umrze ten blog na tak długi czas :3 Czekam na więcej od was. Pozdrawiam, Miś Yogi

  2. Jeju, a już się bałam, że was ktoś porwał ;; Staram się często tu zaglądać i sprawdzać czy może coś zostało wstawione więc dziękuje za miłe zaskoczenie :3 Co do rozdziału to świetny jak zawsze ^^, ale przyznam, wciąż bardzo bardzo bardzo czekam na następny rozdział My Bet My Pet Cx Nie przestawajcie pisać bo udusze ;; Powodzenia w pisaniu ❤

  3. Potrzebuję kontynuacji jak życia, halo! D:

Dodaj komentarz

 
EXO Poland Fanfiction

Blog poświęcony polskim opowiadaniom o EXO

EXO Poland

Blog polskiego fanklubu EXO

B.A.P Poland

Pierwszy polski fanpage poświęcony B.A.P